PODWÓRKO DAWNEJ A PODWÓRKO DZISIAJ

Rano jedząc śniadanie na szybko przeglądam kilka blogów (taki mój poranny 5-minutowy rytuał).
Na http://dziecisawazne.pl/oddajmy-dzieciom-podworka/ przeczytałam świetny artykuł.
Aż mi się łezka w oku zakręciła na samo wspomnienie dawnych czasów.
Jestem dzieckiem lat 80 kiedy to podwórka tętniły życiem. Było nas w podobnym wieku około 15 może 20 dzieciaków. Podwórko miało wszysko co mieć powinno:
*piaskownicę w której godzinami budowało się zamki lub tunele dla chomików
*kilka huśtawek na których rozhuśtywaliśmy się aż do odbijanki i skakaliśmy "kto dalej" (ależ to było niebezpieczne- mamo nie czytaj!)
*koniki- koniecznie z odbijanką
*kauzelę- ktoś kręcił reszta wirowała jak latawce (mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi)
*drabinki
*trzepak- na którym wyczyniało się najróżniejsze akrobacje
*drzewa- po których się łaziło
*wysoki mur- z którego się skakało
Całymi dniami (wakacje) wymyślało się zabawę za zabawą. Nawet jadło się często na kocu wynosząc prowiant z domu.
Bawiliśmy się w sklep, szkołę, dom (to te spokojniejsze zabawy), w ganianego, w chowanego, w podchody, w wojnę z podwórkiem obok.
Całą zgrają chodziliśmy do sklepu na lody, na oranżadę czy po gumę balonową.
Pamiętam też kolejki za kawą w których staliśmy trzymając miejsca dla rodziców.
Jestem z pokolenia chodzącego z kluczem na szyi. W klasie pierwszej sama wracałam do domu, sama odgrzewałam sobie zupę i gotowałam kisiel.
I wiecie co? Nie tylko ja tak miałam, miały tak wszystie dzieciaki z klasy.
Takie były czasy.
Czułam się wtedy bardzo samodzielna i zaradna.
Wyprowadziliśmy się z tego podwórka jak byłam nastolatką.
Przechodziłam tam kiedyś przypadkiem i wiecie co?
Moje kochane podwórko było puste. W letni, upalny dzień było puste.
Gdzie się podziały wszystkie dzieci?
Może poszły na basen? Może siedziały przed komputerem? A może tych dzieci tam już po prostu nie ma.
Patrząc na dzieciństwo moich dzieci jest mi bardzo smutno. One takiego beztroskiego dzieciństwa już nie mają. One nie mają takiego podwórka. Kilka miesięcy temu się przeprowadziliśmy i teraz mieszkamy na osiedlu na którym dzieci nie ma prawie wcale.
Dobrze, że jest ich troje i mają siebie. Kolezankę też można zaprosić od czasu do czasu.
Biedne te nasze dzieci. Kiedyś wspominałam zabawę w podchody. Dziewczynki zapytały mnie a co to za zabawa?
Dużo tracą takiej naszej młodzieńczej beztroski przez te dzisiejsze czasy.
Tutaj w Irlandii dzieci bez opieki nie można zostawić do 12 roku życia. Czy to jest dobre?
Sama nie wiem. Nie wolno, nie zostawiam.
Tylko czy w wieku lat 12 nie będzie za późno na naukę samodzielności i zaradności?





Etykiety: